wtorek, 22 listopada 2016

PRZYGOTOWANIE DO PIERWSZEGO KONTAKTU - Rozdział 23

PRZYGOTOWANIE DO PIERWSZEGO KONTAKTU


Człowiek Liza - przez Suzanne Lie
Rozdział dwudziesty trzeci


‘Dziennik Lizy’


Cześć, jestem Liza. Jeśli nie wiecie jak się znalazłam na Statku Kosmicznym, przeczytajcie rozdział 21-szy.


Sharman dzielnie  uratował mojego ojca Johna, mojego brata Shawn’a oraz mnie. Nasz ojciec bardzo długo dochodził do siebie po obrażeniach, które mu zadano, w związku z czym Shawn i ja byliśmy pod opieką Sharmana i jego Boskiego Dopełnienia Shelii. Zanim przyszłam na Statek nie wiedziałam czym jest “Boskie Dopełnienie”.


W zasadzie to przed incydentem z moim ojcem, w którym doznał poważnych obrażeń, i przed wejściem esencji Sharmana w ciało mojego ojca aby utrzymać go przy życiu, byłam zwykłą ziemską nastolatką, a mój brat właśnie zaczynał szkołę.


Wszyscy wiedzieli, że Shawn to super bystrzacha, jednak nikt nie wiedział, że ja potrafię widzieć i słyszeć rzeczy, których inni nie potrafili. Ponieważ nie mogłam rozmawiać o ulubionej części siebie z moimi przyjaciółmi, nie miałam ich wielu.


Wszystko się zmieniło gdy Sharman wziął Shawn’a i mnie na Statek razem z tatą. Teraz wiem, że Sharman tak jakby “złamał zasady” zabierając nas wszystkich tutaj, jednak nie mieliśmy matki a tatuś by umarł gdyby Sharman opuścił jego ciało przed przyjściem na Statek.


Wiem, to wszystko brzmi bardzo dziwnie, jednak nie tak dziwnie jak życie na Statku. Są tu ludzie z całego kwadrantu (ćwiartki kosmosu); niektórzy wyglądają podobnie do ludzi a inni w ogóle nas nie przypominają. Właściwie niektóre gatunki w ogóle nie wyglądają ponieważ są “energetycznymi istotami”.


Mogą być energetycznymi istotami gdyż ich forma rezonuje z częstotliwościami od wyższego piątego wymiaru w górę. Myślę, że śledząc transmisję Sharmana, wiecie co to są wymiary. Jednak ja, zanim przyszłam na statek, nic nie wiedziałam o wymiarach, Statkach czy istotach z wyższych wymiarów .


Na szczęście Shelia, Boskie Dopełnienie Sharman’a, co jest odpowiednikiem naszej żony czy męża, natychmiast wzięła mnie “pod swoje skrzydła”. Sharman zajął się przystosowaniem Shawn’a do szkoły. Jest nią bardzo podekscytowany ponieważ w końcu może wykazać się swoją mądrością bez obawy, że inne dzieci będą się z niego naśmiewać, mówiąc że się popisuje.


W zasadzie to Sharman i Shelia byli dla nas jak rodzice a więc teraz mamy troje rodziców. Zajęło dużo czasu zanim tata wyzdrowiał na tyle, żeby wyjść ze szpitala na Statku. Jednak teraz jest już lepiej i cała nasza piątka jest jak powiększona rodzina.


To nie jest wcale dziwne gdyż Statek ma tak wielu ludzi z tak wielu różnych miejsc, o których nigdy nie słyszałam, które mają całkowicie różne wersje “rodziny”. Plejadiańskie rodziny zmieniają się według czegoś, czego jeszcze nie rozumiem.


Właściwie jest wiele rzeczy związanych z życiem na pięciowymiarowym Statku, których jeszcze nie rozumiem, jednak jestem zdeterminowaną aby zrozumieć i brać udział w każdy możliwy sposób w jaki potrafię. Myślę, że najlepiej będzie jak zacznę od opisania ‘uczuć, doznań, doświadczeń’ związanych z przebywaniem w pięciowymiarowym otoczeniu.


Nie wiem jak to wyrazić słowami a więc po prostu oddam moje ręce temu bardzo zaawansowanemu komputerowi, którego obsługi długo się uczyłam, a który Shawn opanował błyskawicznie. Jestem bardzo dumna z mojego braciszka. Tak, mimo tego, że Shawn jest totalnym nerdem, jest słodki i kocham go bardzo.


Tak naprawdę to bardzo szybko pozwoliłam sobie na pokochanie całej powiększonej rodziny. Od śmierci mojej mamy byłam bardzo samotna, ona była dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. W ciągu dnia, zawsze była w pracy a mój brat był w swoim świecie, którego nie rozumiałam. Mama mnie rozumiała i sprawiała, że czułam się ważna.


Teraz gdy jestem na Statku, zaczynam ponownie czuć się ważną. Jest tu wspaniała grupa nastolatków i nie ma nic co byłoby “zbyt dziwne” żeby o tym rozmawiać. Nie muszę również “odpowiednio wyglądać”, jak to było na Ziemi, ponieważ jest tu wiele rodzajów istot, które wyglądają zupełnie różnie.


Mam jednego świetnego przyjaciela, który ma 183cm wzrostu i jest zielony. Jest taki mądry, zabawny i pełen współczucia. Zobaczył jak zagubiona i samotna byłam, gdy przybyłam na Statek, więc postanowił zapoznać mnie z “życiem nastolatka na Statku.” No i WOW, jakie to jest życie. Chciałabym tylko żeby mama mogła zobaczyć jaką jestem szczęśliwa.


Mój zielony przyjaciel Xmarssa, którego nazywam Mars, gdyż nie potrafię wymówić jego imienia, powiedział mi, że moja mama przybyła na Statek, po tym jak “umarło” jej ziemskie ciało. Pozostała tu przez jakiś czas aby uzdrowić swoją Duszę z żalu, po tym jak opuściła swoją rodzinę. Później została przydzielona na inny Statek. Wow, moja matka pracuje na Statku Kosmicznym!!!


No cóż, to właściwie nie jest już takie dziwne, że mój ojciec, brat i ja żyjemy tutaj i jesteśmy pod wspaniałą opieka Plejadian. Wcześniej nie wiedziałam kim są Plejadianie, w zasadzie to nie wiedziałam nawet czym jest statek kosmiczny. Ale powróćmy do mojej  historii, która jest super.


Gdy przybyłam tu po raz pierwszy, spędziłam trochę tego o czym kiedyś myślałam jako “czas” (mówię tak ponieważ czas na Statku nie jest tym czym na Ziemi), wałęsając się po ogromnym Statku sama. Każdy był dla mnie bardzo przyjazny i życzliwy i pytał  czy nie chcę się dołączyć. Shelia próbowała mnie zachęcić abym dołączyła do grupy nastolatków, jednak ja musiałam uporać się najpierw sama z sobą. Shelia to zauważyła i pozwoliła mi robić to co chciałam. Mój ojciec dochodził do siebie, mój brat w końcu mógł się wykazać jaki jest mądry, lecz ja nie wiedziałam kim jestem.


W zasadzie to jestem ziemską nastolatką, popapraną i humorzastą, a więc nie chciałam żeby ktokolwiek mi pomagał. Faktem jest, że czułam się tu bezpiecznie, w sposób w jaki nigdy nie czułam się na Ziemi. Tak jak mój brat ma mózg, ja mam zdolności paranormalne.


Na Ziemi musiałam je ukrywać, nawet przed moim ojcem i bratem gdyż żartowali sobie z tego. Oni nie rozumieli moich zdolności, a więc i dla mnie wydały się one nieważne. Dlatego też i ja byłam nieważna. Innymi słowy, byłam jak wiele nastolatek, które są zbyt dorosłe w głowach i zbyt dziecięce w ciałach.


Tutaj, na Statku, mój umysł i ciało, w końcu się zgadzają. Oznacza to, że zarówno mój umysł jak i moje ciało adaptują się do środowiska, które zawsze czułam gdzieś w głębi siebie, jednak w ciągu dnia o nim zapominałam. Teraz, uświadomiłam sobie, że moja mama przyszła do mnie we śnie i opowiedziała mi o swoim życiu na Statku.


Wiem o tym ponieważ po prostu “wiem” gdzie znajdują się różne miejsca. Cały Statek jest bezpieczny, a miejsca, do których nie wolno wchodzić członkom spoza załogi, są jasno oznakowane. Dlatego też włóczyłam się tu i tam żeby zobaczyć czy rozpoznam coś z sennych wiadomości od mamy. Przykro mi, że nie mogę jej tu zobaczyć, jednak z drugiej strony czuję, że najlepiej będzie jak najpierw odnajdę siebie.


Według pojęć ludzkich, jestem jeszcze młoda, jednak po doświadczeniach, które przeżyłam, czuję się jak dorosła w porównaniu z moimi koleżankami na Ziemi. Co ciekawe, jest tu wielu nastolatków wyglądających jak ludzie a ja głównie spędzam czas z Marsem, który nawet nie wygląda jak człowiek, a tym bardziej jak nastolatek.


Mars wygląda tak jak ja się czuję, w takim sensie, że on wygląda tak różnie od pozostałych, jak ja czuję się inna niż wszyscy. Zna on także bardzo dobrze Statek i pokazał mi najbardziej niesamowite miejsca. Moim ulubionym miejscem jest Holograficzna Stacja Rozrywki, tzw. HES (Holographic Entertainment Station). Mars odwiedził wiele różnych światów i pokazuje mi je poprzez system holograficznej rzeczywistości.


Na chwilę obecną, moim ulubionym miejscem jest Wenus, jednak myślę, że Wenus była zawsze moim ulubionym miejscem. Gdy pierwszy raz ja odwiedziłam z Marsem, prawie zemdlałam gdy zobaczyłam, że wygląda prawie tak samo, jak ta z mojej mojej wyobraźni. Mars objął mnie swoimi wielkimi ramionami i uspokajał  gdy łkałam i szlochałam zdając sobie sprawę z tego, że mogę odwiedzić Wenus kiedy tylko zechcę.


Od tamtego czasu byliśmy z Marsem na Wenus wiele razy. Właściwie to odbywają się tam specjalne kursy w Fioletowej Świątyni, w których bierzemy udział. Tak sobie skrycie myślę, że to czego się uczę, Mars już wszystko zna, tylko chce mnie wesprzeć i być dobrym przyjacielem. Prawda jest taka, że Mars, wysoki, zielony kosmita, jest najlepszym przyjacielem jakiegokolwiek miałam w życiu.


Właściwie to nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa jak jestem tutaj na Statku. Wszyscy mamy tu całkowitą wolność, poza miejscami, które są tylko dla członków załogi, a ogólne poczucie bezpieczeństwa jest mile widziane i wyjątkowe. Na Ziemi nigdy tak naprawdę nie czułam się bezpieczna. Zawsze wiedziałam, że mama odejdzie, tata był ciągle w pracy a mój brat był zbyt mały.


Byłam sama i samotna. Po śmierci mamy byłam zajęta opiekowaniem się bratem gdyż tata nadal “ciągle pracował”, jednak mój brat był dzieciakiem a nie przyjacielem. Czułam się bardzo samotna. Przeczuwałam również, że zdarzy się coś złego. Nawet po tym jak umarła mama, wiedziałam, że to nie koniec.


Jednak tutaj na Statku, po raz pierwszy czuję się pewnie i bezpiecznie. Czuję się chroniona i wiem, że gdy będzie jakieś wyzwanie to jest tu mnóstwo cudownych ludzi, którzy nas ochronią. Kto by pomyślał, że będę musiała zamieszkać na Statku żeby odnaleźć spokój i szczęście.


Nikomu o tym nie powiedziałam, za wyjątkiem Marsa, któremu mówię wszystko, ale myślę, że chcę zostać pilotem. Miałam wiele snów, w których byłam pilotem a pilotowanie własnego statku kosmicznego jest moim ulubionym holo-programem (holograficznym programem). Mars jest świetnym przyjacielem i nie ma nic przeciwko temu żebym była Kapitanem Statku.


Po cichu przeczytałam każdy podręcznik pilota jaki znalazłam a Mars znajduje mi nowe, jeśli ich potrzebuję. On jest jedynym, poza moim dziennikiem, który zna moje marzenia i ambicje.  Zapytałam go o jego marzenia jednak mi nie odpowiedział. Rzekł tylko, że jego gatunek żyje tylko w TERAZ, dlatego nigdy nie planują przyszłości ani nie myślą o przeszłości.


Przebywanie z Marsem pomaga mi częściej żyć w TERAZ, jednak nadal wracam do moich początków i do przyszłości. Może teraz, gdy zapisuję te wszystkie myśli i uczucia w moim dzienniku, będę mogła w końcu uwolnić to co skończone i zaakceptować każde TERAZ z otwartym sercem.


Mars mówi, że to właśnie jest DROGA wśród jego ludzi: “Uwolnij to co skończone i zaakceptuj każde TERAZ z otwartym sercem.” Nie sądzę żeby moje serce było jeszcze otwarte i tak naprawdę to nawet nie rozumiem co znaczy to “TERAZ”. Jestem jednak przekonana, że może w przyszłości odnajdę to “TERAZ”.


Mars się śmieje gdy tak mówię i powtarza: “Gdy jesteś w TERAZ, to nie ma przyszłości.” To wydaje mi się nieco przerażające. Jednak wiem, że nadal boję się wielu rzeczy. To ciekawe, że teraz, gdy nie ma czego się bać i jest całkowicie bezpiecznie, zdaje sobie sprawę jak dużo strachu “nosiłam w moim ciele.”
Mars mówi, że potrafi widzieć cały strach i miłość, którą ludzie “noszą w swoich ciałach.” Wiem, że dużo mówię o Marsie ale on jest moim pierwszym prawdziwym przyjacielem. Na Ziemi w szkole było dużo różnych ludzi, jednak nie mogli oni być moimi przyjaciółmi ponieważ nie rozumieli moich myśli oraz emocji.


Gdybym kiedykolwiek była szczera z którymkolwiek z moich przyjaciół lub zaryzykowała bycie szczerym z nauczycielem, zamknęliby mnie w wariatkowie. OK wystarczy mojego gadania, które brzmi jak człowiek z  Ziemi. Chcę być tą sobą, która jest na Statku. Widzę, że zarówno Sharman jak i Shelia widzą tą MNIE.


Nigdy jednak nic o tym nie mówią. Tak jak gdyby nie chcieli naruszyć prywatności moich myśli. Tak, to kolejny składnik bycia na Statku. Jest tu wiele istot, które potrafią czytać ludzką aurę, ich myśli, emocje i to co dzieje się w ich ciałach. Jednak nie robią tego dopóki nie dostaną pełnego pozwolenia danej osoby.


Trochę się boję to powiedzieć, więc powiem to TYLKO w moim dzienniku, ale myślę, że jestem szczęśliwa. Nie sądzę żebym kiedykolwiek na Ziemi była szczęśliwa więc nie jestem pewna co znaczy być szczęśliwym. Mars mówi, że szczęście to miłość do samego siebie. Problem w tym, że nie jestem pewna czym jest miłość.


Może się tego tutaj nauczę. Tak, kocham mojego brata, jednak rzadko się teraz widujemy. Tak,, kocham mojego ojca, ale on nadal “ciągle pracuje.” Myślę, że kocham Sharmana i Shelię, jednak nie znam ich bardzo dobrze więc nie mogę być pewna. Plejadianie wyglądają bardzo podobnie do ludzi, jednak ich emocje są zdecydowanie inne.


Wystarczy powiedzieć, że miłość Plejadian NIE ma poczucia posiadania. Dla mnie, która dorastała na Ziemi, miłość i posiadanie były tym samym. A więc nawet jeśli myślę, że mnie kochają, nie odczuwa się tego jak miłości, która na Ziemi zawsze miała poczucie posiadania. Dla mojego ojca i matki byłam “ich” córką. Miałam “swojego” tak jakby chłopaka, “moje” przyjaciółki i “mojego” brata.


Ponieważ się kochaliśmy, lub przynajmniej zależało nam na nas , były zobowiązania i obowiązki, które trzeba było wykonać żeby ta druga osoba CZUŁA się kochana. Plejadianie NIE znają pojęcia  ‘własność’. Mogę iść gdziekolwiek zechcę a Sharman i Shelia nie mają nic przeciwko temu dopóki jestem bezpieczna.


Nie martwią się o mnie ponieważ potrafią się do mnie dostroić aby sprawdzić czy się boję. Gdy nie jestem przestraszona, a tutaj raczej nigdy nie jestem, ufają że skontaktuję się z nimi kiedy będę chciała. Czuję całkowitą i zupełną wolność. Bardzo ciekawym dla mnie odkryciem było to, że ta wolność spowodowała we mnie chęć pomagania.


Chcę być częścią tego cudownego świata. Chcę służyć na tym Statku jako pilot kiedy będę gotowa, chcę również pomagać ludziom na Ziemi, jedna najbardziej chce pomagać Ziemi. Wcześniej “ziemia” była dla mnie czymś na czym stałam. Teraz widzę całą Ziemię na ekranie widokowym.


Stąd, Ziemia nie wygląda po prostu jak ziemia, woda, niebo i ogień ze Słońca. Ze Statku wygląda Ona jak żyjąca, okrągła istota, która jest tak żywa, a właściwie znacznie bardziej żywa niż wszystkie istoty, które na Niej żyją. Tak, Ziemia to “Ona”. Jest matką niezliczonych form życia.


Nigdy nie miałam takiej perspektywy gdy żyłam NA Ziemi. Teraz, gdy jestem POZA  Ziemią, nawet gdy jestem dużo dalej, widzę Ją w sposób, którego nigdy bym sobie nie wyobraziła żyjąc tam. To jest podobne do tego jak nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo kocham i doceniam matkę, dopóki nie odeszła.


W taki sam sposób, nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo kocham i doceniam Ziemię, dopóki Jej nie opuściłam. Tak, opuściłam Ziemię i wiem, że tam nie wrócę dopóki nie zostanę pilotem jednego z plejadiańskich statków witających Ziemię i mówiących “NIE jesteście sami. My, wasza Galaktyczną Rodzina, kochamy was i jesteśmy tu aby wam pomóc.”


Mars mówi, że on widzi, że to się wydarzy, a ja mu wierzę. Mars zawsze miał rację odnośnie wszystkiego co powiedział a więc akceptuję jego wizję o mnie i oddaję swoje serce i umysł spełnieniu się tej wizji. Poza tym nie mogę się doczekać wzroku moich przyjaciół ze szkoły, kiedy zobaczą mnie wychodzącą ze statku!


Oops, czy to było powiedziane przez ziemskiego nastolatka?



Przetłumaczyła Karolina , korekta Basia , opublikował Ark